Mieszkania na barkach - Gdańsk

Mieszkania na barkach - GdańskMiasto przebuduje nabrzeże Motławy, aby można było mieszkać na barkach. Dzięki temu w Gdańsku ma być tak, jak w Amsterdamie czy Kopenhadze

- Dla mieszkańca barki kluczowy jest dostęp do prądu, wody i kanalizacji - mówi Rafał Grad, kierownik gdańskiej mariny. - Dlatego wytypowaliśmy nabrzeże Motławy na wysokości ul. Sienna Grobla, które zostanie dostosowane do mieszkania na barce [jeszcze nie w tym sezonie].

- Za trzy lata, dzięki funduszom unijnym, zaczniemy też remont na Ołowiance. Potem remont sięgnie Wyspy Spichrzów - dodaje Anna Stelmaszyk-Świerczyńska, zastępca dyrektora ds. technicznych w Urzędzie Morskim. - Projekty tych remontów są dopiero w fazie przygotowań technicznych, więc jest jeszcze czas na doprowadzenie kanałów instalacyjnych na nabrzeża. Tymi kanałami można będzie puścić kable elektryczne i wodociągi.

W tej chwili łódź mieszkalną można postawić jedynie w marinie jachtowej. - W sezonie jest ciasno, ale jesienią czy zimą nie ma problemu - mówi Grad. A cena za parkowanie? - Dla jachtów to 4 zł od metra za dzień postoju. Ale gdy przy gdańskim nabrzeżu powstanie osiedle barek, trzeba będzie zaproponować takie ceny, by nie odstraszyły potencjalnych lokatorów - ceny porównywalne z czynszem w zwykłym mieszkaniu - dodaje szef mariny.

Na razie jedyną mieszkalną barką na Motławie jest hostel Pepperland. Jego właściciel Marceli Dobrzaniecki urządził go na 38-metrowej jednostce zbudowanej w 1985 r. jako "Afrodyta". To 17-kabinowa koszarka. - Koszarowano w niej załogę remontującą statki. Jest kuchnia, mesa, łazienki, piętnaście 4-osobowych kabin, które służą turystom. Za cumowanie płacę 3,5 tys. zł miesięcznie, a prowadzenie tego interesu wcale nie jest takie różowe - przyznaje Dobrzaniecki. - Czemu? Przez durne przepisy. Chociaż moja barka nie ma silnika, śruby ani steru, według prawa mam statek. A skoro statek, to musi tu być osiem kół ratunkowych - koniecznie podpisanych "Afrodyta". Poza tym muszę zatrudniać marynarza, jako "nadzór z lądu".

Ile kosztuje barka? Przykładowo: 40-metrowa koszarka "Marta" z 1956 r. to koszt 130 tys. zł, 38-metrowa koszarka z 1985 r. to już 800 tys. zł.

Jak na razie w Polsce z powodu niesprzyjających przepisów na barkach mieszkają tylko hobbyści.

- Przestarzałe prawo meldunkowe nie pozwala na zameldowanie się na łodzi. Jeśli chodzi o przekazywanie listów, można się jeszcze z pocztą dogadać, ale prowadzenie własnej działalności bez stałego adresu jest niemożliwe - mówi Justyna Jaśkowiak, właścicielka firmy STH Design, która przeprojektowuje statki na mieszkania.

- Zgłaszały się do nas osoby, które chciały zameldować się na barce, ale prawo na to nie pozwala. Projekt nowej ustawy też nie przewiduje takiej opcji - mówi Joanna Kwiatkowska, kierownik Referatu Ewidencji Ludności w gdańskim magistracie. Jest jednak wyjście z takiej sytuacji. - Mając stały adres zameldowania w innym miejscu, nie ma problemu, by mieszkać na barce - tłumaczy Kwiatkowska.

Komentarz

Lekkie kołysanie, zapach wody, niepowtarzalny klimat życia na statku. Kto by nie chciał tak pomieszkać... Niestety, w Polsce zmieniona nawet w luksusowy apartament barka to wciąż propozycja dla maniaków. Przepisy nie uwzględniają różnicy między statkiem, który pływa, a statkiem, który pozbawiony silnika służyć ma za mieszkanie czy restaurację. Zasady są te same: koła ratunkowe, zatrudniony marynarz, restrykcyjne przepisy przeciwpożarowe. Tymczasem w Danii, Holandii czy Norwegii łodzie mieszkalne należą do kategorii "pleasure boat" i można na nich mieć nawet kominek. Przyjazne "barkowcom" są tam też przepisy meldunkowe. Przycumowany na kanale "house boat" jest traktowany jak każdy inny lokal mieszkalny - przysługuje mu stały adres.

Życie na łodzi - alternatywa dla koszmarnie drogich mieszkań - to perspektywa nie tylko dla Gdańska. Wisła, Warta, Odra, nie mówiąc o kanałach i jeziorach mazurskich, to rynek ogólnopolski. Czas go zagospodarować.

Źródło: www.miasta.gazeta.pl/trojmiasto
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»