Tunel pod Cieśniną Beringa

Tunel pod Cieśniną BeringaNie napisali jeszcze magisterki, a już zajęli trzecie miejsce w międzynarodowym konkursie na budowę tunelu pod Cieśniną Beringa. Studenci Politechniki Warszawskiej chcą stworzyć miejsce poza czasem, rozświetlane energią dobra albo zła. - To może być nowy pępek świata - mówią.

- Cieśnina Beringa to wyjątkowe miejsce na Ziemi. Między dwoma malutkimi wysepkami przebiega granica zmiany daty i granica między potężnymi mocarstwami: Rosją i Stanami Zjednoczonymi - wyjaśnia Gosia Piotrowska, studentka architektury - To miejsce to symbol. Zwykły tunel nie wystarczy.

- Nie pamiętam, by w ostatnim dwudziestoleciu młodzi polscy architekci zajęli tak wysokie miejsce w tak prestiżowym konkursie pod patronatem Międzynarodowej Unii Architektów - stwierdza Marek Rytych, opiekun ekipy. To w jego pracowni powstał zwycięski projekt.


Jest ich pięcioro: Gosia Piotrowska, Karol Pasternak, Radek Tabor, Filip Kurzewski i Maciek Podlewski. Żartują, że ich sukces wziął się z braku doświadczenia. - Bo taki pomysł mógł się zrodzić tylko w młodych umysłach. Oni nie mają ograniczeń. Czasem są zafascynowani bzdurą, a czasem genialną rzeczą - uważa Rytych.

- Młodym ciężko się przebić. By wystartować w konkursie, potrzeba lat doświadczenia, referencji, uprawnień, trzeba przynależeć do izby architektów - wylicza Radek. - Ale w tym konkursie liczył się pomysł. Mógł wystartować każdy.

Cieśnina Beringa łączy Amerykę Północną z Azją. Ma szerokość 85 kilometrów. Leżą tam dwie małe wyspy Diomedesa. Dzieli je nieco ponad 3 km i to właśnie między nimi przebiega granica kontynentalna, państwowa i międzynarodowa linia zmiany daty. Jedna wysepka jest rosyjska, druga należy do stanu Alaska. - Mówiąc obrazowo: z brzegu jednej widać jutro na brzegu drugiej. To niezwykłe - mówi Karol.

Studenci wiedzieli więc, że muszą wymyślić coś, co wszystkich zwali z nóg. W ich projekcie (nazwanym "Mgławica czy fatamorgana") pod cieśniną biegnie tunel. Podobny do tego pod kanałem La Manche. To jest część komercyjna projektu. Ale dochodzi jeszcze symbolika. - Pomiędzy wysepkami jest bardzo płytko, łatwo osuszyć obszar ok. 1 kilometra. I tak w połowie drogi między Ameryką i Rosją powstaje centrum świata. Nie rządzi tam żadne państwo, czas nie płynie - wyjaśnia Karol.

Ale to nie wszystko. Studenci zaprojektowali gigantyczną na 300 metrów kulę. W wielkim atrium jest miejsce np. na spotkania światowych przywódców. Kula świeci na zielono - kiedy światem rządzi dobro, na czerwono - gdy rządzi zło. - Działa to tak: za pomocą sieci światłowodów biegnącej pod cieśniną spływają do serwera kuli doniesienia medialne z całego świata. Te dobre i te złe: od jeża na drodze w małym miasteczku po potężny zamach terrorystyczny. Program komputerowy analizuje zdarzenia dobre i złe, co nadaje kuli barwę - objaśnia Radek.

Marzy im się też, by największe telewizje na ekranie pokazywały malutki, migoczący symbol tej kuli. - Tak, by wszyscy mieszkańcy Ziemi mieli świat na podglądzie - tłumaczą.

Studenci przyznają, że nie jest to koncept na dziś ani na jutro. Strzelają, że raczej na 20 lat. Uważają też, że realizowany będzie nie jeden projekt, ale będą wykorzystane elementy kilku konkursowych pomysłów. W nagrodę za swój dostali 10 tys. dolarów.

Więcej o konkursie na www.bering-competiotion.org.


Źródło: www.miasta.gazeta.pl/warszawa
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»