Poszerzanie plaży nad Sobótką

Poszerzanie plaży nad SobótkąCzy kąpielisko Sobótka nie powinno być szersze? Czy musi tam panować ten koszmarny ścisk? Popytaliśmy, sprawdziliśmy. I jest szansa! W tym roku zapewne nie, ale już w przyszłym możemy mieć szerszą plażę

Ach, ta Sobótka - nie sposób tego zalewu i jego plaży nie kochać. Sobótka jest piękna, bliska, dostępna. Problem polega na tym, że podobnymi uczuciami darzy ją chyba całe miasto z przyległościami. Tym bardziej że w podpłockich jeziorach sanepid znalazł właśnie bakterie zwane enterokokami, pałeczki salmonelli i inne wspaniałości prosto z przydomowych szamb. A w zalewie Sobótka - woda czyściutka.


Środek ubiegłego tygodnia - ścisk nie do opisania, o wolnym miejscu na piasku można tylko pomarzyć. Ludzie leżeli obok siebie ściśnięci jak sardynki, w wodzie kłębiło się całe mrowie szalejących dzieciaków. Wtedy przyszło nam do głowy - właściwie dlaczego choć odrobinę nie poszerzyć tej plaży? Zalew jest spory, czemu nie wyciąć chaszczy po lewej stronie kąpieliska i nie pozwolić ludziom tam właśnie rozkładać ręczniki? Zrobiłoby się luźniej, przyjemniej, kto wie, może nawet odrobinę ciszej...

Swój pomysł postanowiliśmy sprzedać w zarządzającym kąpieliskiem Miejskim Zespole Obiektów Sportowych. Okazało się, że nie wpadliśmy na niego pierwsi. - Myślałam o tym wielokrotnie - przyznała Wioletta Kasztelan, dyrektorka MZOS. - Pytałam nawet w urzędzie miasta, czy jest szansa. Problem polega na tym, że trzeba byłoby pozbyć się owych chaszczy. Ratownicy muszą przecież dokładnie widzieć kąpiących się, poza tym zielsko mogłoby się wkręcać w śruby różnych maszyn wodnych.

I na tym polega cały problem.

- Koszt usunięcia zarośli nie byłby mały, ale właściwie nawet nie o to chodzi. W tych szuwarach żyją ptaki, część z nich objęta jest ochroną. Z tego, co wiem, tych zarośli nie możemy nawet tknąć - twierdzi Wioletta Kasztelan. - Szkoda, bo Sobótka to piękna plaża, w dodatku z centrum można dojść tam spacerkiem w kilka minut. Takim skarbem nie może pochwalić się chyba żadne miasto w Polsce. I wiem, niestety, że robi się tam coraz ciaśniej. Ale nie będziemy ryzykować protestów ekologów.

Jakie ptaki żyją nad Sobótką i czy nie ma szans, by oddały plażowiczom nieco więcej miejsca?

Zapytaliśmy o to w wydziale ochrony środowiska płockiego Urzędu Miasta. Ratuszowi urzędnicy odesłali nas zaś do płockiego oddziału Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. To właśnie do tej instytucji z prośbą o opinię musiałby zwrócić się ratusz, gdyby chciał wyciąć trochę krzaków nad Sobótką.

- Jakie ptaki? W tym momencie nie dysponujemy dokładną analizą. Przeprowadzilibyśmy ją np. na wniosek urzędu miasta - odpowiada Bogdan Kaźmierczak z RDOŚ. - Z moich prywatnych, przeprowadzonych w latach 90. badań wynika, że nad zalewem żyją bączki, to chroniony gatunek czapli, trzciniaki lęgowe, rokitniczki lęgowe... Całe mnóstwo drobnego ptactwa.

- Czyli na większą plażę nie ma szans? - upewniamy się.

- W tym roku na pewno nie, bo w zaroślach są gniazda, a w nich mogą być jeszcze młode. Ale jesienią... Rozumem, że tam trzeba by wyciąć tylko niewielki pas tych zarośli? Zalew jest spory, ptaki po prostu przeniosłyby się nieco dalej. Zresztą, nie wydaje mi się, by jakiekolwiek z nich zdecydowały się na zamieszkanie w bezpośrednim pobliżu kąpieliska - tłumaczy Kaźmierczak.

- To doskonała wiadomość - cieszy się Wioletta Kasztelan. - W takim razie już niedługo dokładnie wymierzymy, o ile można by poszerzyć plażę i skierujemy wniosek o wycięcie pasa krzewów i sitowia. Jeśli nie będzie innych przeszkód, jest szansa, że za rok będziemy mieli więcej miejsca do plażowania.

Źródło: www.miasta.gazeta.pl/plock

Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»