Dworzec Główny na łasce rządu i kryzysu

Dworzec Główny na łasce rządu i kryzysuPrace przy podziemnym Dworcu Głównym miały ruszyć późną jesienią tego roku. Jednak PKP wciąż nie ma pieniędzy, by je rozpocząć. Liczy, że wsparcie dostanie od rządu, ale ten oszczędza

Kraków był wymieniany w gronie niewielu miast, w których przed Euro 2012 polskie koleje stworzą całkowicie nowy dworzec. Władze PKP były pewne sukcesu, bo pomieszczenia dworca już istnieją, a do ich wykończenia potrzeba stosunkowo niewiele - około 100 mln zł.


Projekt znalazł się też na rządowej liście inwestycji, które mają szanse na bardzo wysoką dotację unijną (ok. 70 mln zł).



Wszystko może jednak przepaść, bo kolejarze mają kłopoty ze zdobyciem pieniędzy na udział własny w inwestycji, czyli sumę rzędu 30 mln zł.

Plany mówiły, że jeszcze w końcu tego roku w podziemiach pojawią się pierwsi robotnicy. Przetarg na wykonawcę miał być ogłoszony przed końcem tegorocznych wakacji. Dziś PKP nie jest w stanie podać żadnego konkretnego terminu.

Na prace potrzeba co najmniej półtora roku. Kiedy kolej uruchomi podziemia, stworzy tam nie tylko poczekalnię i kasy, ale również swoje biura, które mieszczą się na piętrze starego budynku dworca.

Budowa podziemnego Dworca Głównego to przedsięwzięcie planowane od ponad 15 lat. Wtedy powstały podziemne przestrzenie pod peronami. Od tamtego czasu stoją jednak puste, w stanie surowym. Zawsze brakowało pieniędzy.

PKP także dziś twierdzi, że nie ma pieniędzy na kontach, by w ten sposób pokryć wkład niezbędny do wykorzystania unijnych funduszy. Chce, by potrzebne 30 mln zł dał rząd z Krajowego Funduszu Kolejowego. - Taką procedurę uruchomiliśmy również w przypadku inwestycji na dworcu we Wrocławiu czy w Katowicach - wyjaśnia Michał Wrzosek, rzecznik prasowy PKP. - Jesteśmy pewni, że rząd przyzna nam te pieniądze. Tym bardziej że suma potrzebna na dworzec w Krakowie jest naprawdę mikroskopijna w skali budżetu państwa - ocenia sytuację.

Ministerstwo Infrastruktury nie rozstrzygnęło wczoraj, jakie będą losy dofinansowania dla przebudowy dworca. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że w 2010 roku z przekazaniem tej sumy będą duże kłopoty. Rząd oszczędza, a przyszłoroczny budżet ma być najtrudniejszym w ostatnich dwóch dekadach.

Czy PKP przygotowało się na taką sytuację? - Na razie staramy się o pieniądze z funduszu kolejowego. Jeśli to się nie uda, będziemy szukali innych rozwiązań. Może potrzeba jakiegoś koncesjonariusza? [inwestora, który wyłoży brakujące pieniądze i przez określony czas będzie zarabiał na obsłudze i wynajmie powierzchni dworca - przyp. red.] - mówi Michał Wrzosek, ale nie podaje, kiedy PKP jest gotowe zrezygnować z czekania na państwowe pieniądze: czy już w tym roku, czy dopiero w końcu następnego? Czas na wykorzystanie unijnego wsparcia jest teoretycznie do 2013 roku.

Komentarz

Każdą zwłokę, do jakiej dojdzie przy realizacji podziemnego dworca, który miał być otwierany wiosną 2011 roku, należy określić mianem niegospodarności. Jeśli zaś PKP nie poradzi sobie ze zdobyciem "mikroskopijnej kwoty" 30 mln zł i nie wykorzysta unijnej dotacji, będzie to niewyobrażalny skandal.

Nie podzielam optymizmu kolejarzy. Obawiam się, że rząd może zrezygnować z kolejnej darowizny dla jednego z najbardziej deficytowych przedsiębiorstw, jakie posiada. Co najmniej bulwersujący jest zaś fakt, że PKP porażki nie bierze w ogóle pod rozwagę i nie szuka alternatywnego sposobu finansowania.

Szefowie kolei - zachowując się w ten sposób - wydają się puszczać mimo uszu plany rządu, który zmierza do prywatyzacji kolei.

Nasuwa się tylko jedno wyjaśnienie. Przez lata kolejarze pokazali, że nie potrafią działać na wolnym rynku, więc nowi właściciele poszczególnych spółek PKP raczej nie znajdą dla nich nowych stanowisk. Nie mają się zatem po co starać.


Źródło: www.miasta.gazeta.pl/krakow
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»