Spacer po wrocławskim Ossolineum

Spacer po wrocławskim OssolineumOryginał 'Pana Tadeusza', rękopisy Juliusza Słowackiego i Marka Hłaski, 'Głowa starca' Albrechta Duerera i szkice Rembrandta. Dzięki Ossolineum i skarbom przywiezionym ze Lwowa Wrocław stał się dla Polski nie mniej ważny niż Kraków.

Na kolejny wakacyjny spacer z "Gazetą" zapraszamy do Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. W sobotę oprowadzi nas po nim jego dyrektor Adolf Juzwenko. To dzięki jego zabiegom Ossolineum odzyskało w 1995 roku status instytucji narodowej. To on w 1999 roku wynegocjował od braci Jana i Pawła Tarnowskich zakup rękopisu "Pana Tadeusza" i dołączył go do kolekcji przywiezionej po wojnie ze Lwowa.

Dziś zbiory, których gromadzenie zapoczątkował w 1817 roku Józef Maksymilian Ossoliński, przechowywane są w gmachu przy ul. Szewskiej, ale w najbliższych latach znajdą także miejsce na ekspozycji w odrestaurowanej kamienicy Pod Złotym Słońcem w Rynku, a z czasem także w planowanym Muzeum Lubomirskich, które powstanie przy ul. Szewskiej, naprzeciw Ossolineum.

Adolf Juzwenko: - Dla mojej rodziny, podobnie jak dla wielu ludzi, którzy po wojnie przyjechali na Ziemie Zachodnie, Ossolineum jest symbolem walki o polskość i naszą niepodległość. Zostaliśmy wyrzuceni z rodzinnych Lisowiec w powiecie Zaleszczyki jesienią 1944 roku. Ukrywaliśmy się przed ukraińskimi nacjonalistami w miejscowości Tłuste i tam czekaliśmy na transport wiosną na Dolny Śląsk. Osiedliliśmy się w Strzelcach Świdnickich pod Sobótką, gdzie przez rok żyliśmy pod jednym dachem z niemiecką rodziną czekającą na przesiedlenie. Rozumieliśmy ich dobrze - byli pozbawiani ojcowizny tak samo jak my.

Do Wrocławia przyjechałem na studia historyczne. Lata 1956-1961, to był najlepszy okres w komunistycznej Polsce. Czas nadziei, ginącej z każdym rokiem, że komunę uda się ucywilizować. Mieliśmy nauczycieli wykształconych przed wojną lub tuż po niej, pod okiem profesury o europejskim szlifie.

Później, aż do 1990 roku, pracowałem na UWr., zajmując się polityką wschodnią oraz polskim ruchem niepodległościowym. Po Okrągłym Stole przewodniczyłem Komitetowi Obywatelskiemu we Wrocławiu, ale po wyborach 1989 roku zrezygnowałem z polityki i wyjechałem do Londynu na stypendium naukowe. Tam dotarł do mnie list od prof. Józefa Adama Kosińskiego, prezesa Towarzystwa Przyjaciół Ossolineum, z zaskakującą propozycją pokierowania Zakładem. Szybko się zdecydowałem. Miałem świadomość, że Ossolineum, wtedy jedna z pięciu bibliotek Polskiej Akademii Nauk, powinna odzyskać należną jej, wysoką rangę. Potraktowałem to jak wyzwanie. Przecież Zakład im. Ossolińskich powstał na początku XIX wieku po to, by po utracie przez Polskę niepodległości chronić dziedzictwo narodowe i bronić przed zaborcami polskiej tożsamości.

Po drugiej wojnie światowej Zakład stanął przed nowymi zadaniami. Dzięki skarbom Ossolineum Wrocław stał się dla Polski nie mniej ważny niż Kraków. Dziś jego zbiory przypominają wrocławianom o historii Rzeczypospolitej, zaś odwiedzającym miasto turystom ułatwiają zrozumienie trudnej drogi, jaką Polska przeszła w czasie ostatnich dwustu lat. Przywiezione ze Lwowa w 1945 roku zbiory biblioteczne znalazły lokum w byłym klasztorze Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą. W ostatnich latach udało nam się wyremontować ten wypełniony skarbami polskiej historii piękny budynek.

Ja sam po odzyskaniu w 1989 roku niepodległości przestałem wreszcie mieszkać we Wrocławiu jak w obcym mieście. Zrozumiałem, że naród odpowiada za miejsce, w którym żyje. Jednak w Ossolineum dbając o wrocławskie dziedzictwo, nie tracimy lwowskiej tożsamości. W czasie spaceru chcemy pokazać, jak dzielimy się mądrością płynącą z naszych zbiorów i jak staramy się odbudować świetność wrocławskiego zabytku.

Źródło: www.miasta.gazeta.pl/wroclaw
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»