Otwarcie dojazdów - Płock

Otwarcie dojazdów - PłockPotwierdzają się nasze informacje: we wrześniu ratusz uruchomi przejazd ostatnim odcinkiem drogi dojazdowej do nowego mostu. W środę podał sobie rękę z wykonawcą, zakończył konflikt i podpisał aneks do umowy.

To tylko 4,5 kilometra zwykłej drogi, ale w układzie komunikacyjnym miasta zmieni wszystko. Wreszcie nowy most będzie mógł zapełnić się pojazdami i zacznie być wykorzystywany przez ciężki transport. Szkoda tylko, że tak bardzo ta inwestycja się opóźniała.

Budowa ostatniego odcinka drogi dojazdowej do nowego mostu przypomina pod pewnym względem historię płockiego amfiteatru. Gdy okazało się, że obiekt ma wadę i trzeba go poprawić - wszyscy (projektant, wykonawca i Urząd Miasta jako inwestor) zaczęli kłócić się o to, kto ma zająć się poprawkami. I co najważniejsze - kto ma za nie zapłacić. A płocczanie, zamiast bawić się w nowym obiekcie, oglądali pół roku, jak stoi pusty.

Problemy skończyły się, gdy prezydent Płocka wyznaczył do zajęcia się sprawą swojego zastępcę Dariusza Zawidzkiego, który na co dzień odpowiada za gospodarkę komunalną. Ten zaś zapowiedział, że najpierw trzeba amfiteatr poprawić i zacząć eksploatować, a potem dochodzić w sądzie swoich praw. Efekt? Amfiteatr działa, a samorząd przed sądem domaga się odszkodowania od projektanta.

Teraz było podobnie. Pod koniec budowy ostatniego odcinka dojazdu okazało się, że rozpada się ok. 20 proc. powierzchni stoków otaczających drogę w miejscu, w którym wchodzi ona w lewobrzeżną skarpę. Bo wykop przeciął cieki wodne, których istnienia nikt nie uwzględnił. Wykonawca (Polimex) prosił: dajcie mi dobry projekt, a poprawię. Ale znów sprawa utknęła w sporze między projektantem, wykonawcą i inwestorem. I od wiosny wszyscy przyglądali się, jak nowa droga stoi pusta.

Dopiero w tym tygodniu prezydent Płocka Mirosław Milewski zrobił to samo, co w przypadku amfiteatru: do zajęcia się sprawą upoważnił wiceprezydenta Zawidzkiego. A ten w środę podpisał wynegocjowany wcześniej aneks z wykonawcą.

Z wyjaśnień Dariusza Zawidzkiego wynika, że obie strony uznały, że są elementy tej inwestycji, których pojawienie się było od nich niezależne. Osuwającymi się skarpami zajmą się biegli. Nie będą to jednak osoby fizyczne. Dariusz Zawidzki chce, by zlecenie to otrzymały wyspecjalizowane biura lub instytuty skupiające pracowników akademickich. I by było to dwóch biegłych. Ich zadaniem będzie nie tylko znalezienie przyczyny osuwania się stoków, ale także wskazanie sposobu i opracowanie projektu naprawy.

- Chodzi o to, by spór o skarpy odsunąć na bok i przede wszystkim uruchomić przejazd drogą dojazdową, bo fizycznie jest to możliwe - tłumaczy Dariusz Zawidzki. - Spierajmy się dalej o to, kto zawinił, ale zacznijmy korzystać z drogi. Płocczan nie interesuje, o co chodzi w sporze i kto ma rację. Płocczanie po prostu chcą przejechać nową drogą. Tym bardziej że naprawa skarp jest możliwa w późniejszym czasie bez wstrzymywania ruchu drogowego. Jeśli pojawią się jakieś utrudnienia, to będą one minimalne.

Aneks zakłada jeszcze m.in, że wykonawca zrobi oznakowania pionowe i poziome, zbuduje drogę serwisową oraz przejazdy gospodarcze.

- Umowę możemy zmienić, naturalne, że takim dokumentem nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, co się w trakcie inwestycji wydarzy - tłumaczy wiceprezydent Zawidzki. - Aneksem robimy krok do przodu, w kierunku zakończenia inwestycji, którą na koniec sumiennie rozliczymy.

No i najważniejsze: aneks zakłada wykonanie wszystkich prac na ostatnim odcinku drogi dojazdowej do nowego mostu najpóźniej do 15 października. Projekt organizacji ruchu jest zatwierdzony. Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego, po skontrolowaniu drogi, może dopuści ją do ruchu wcześniej. Co oznacza, że być może jeszcze we wrześniu (w drugiej połowie) przejedziemy drogą z ronda na Dobrzykowskiej do skrzyżowania w Ciechomicach. - Termin uruchomienia przejazdu zależy teraz od Polimeksu - dodaje Dariusz Zawidzki.

Źródło: www.miasta.gazeta.pl/plock
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»