Najdroższe polskie rysunki – gdzie można je wciąż zobaczyć?

Najdroższe polskie rysunki – gdzie można je wciąż zobaczyć?
Pokaz prac w Warszawie (aut. Libra Dom Aukcyjny)

Kto namalował najdroższe polskie obrazy? Gdyby inwestor miał wziąć udział w quizie o rynku sztuki, typowałby najpewniej Jana Matejkę. Pudło - warte miliony funtów dzieła nie dokumentują dawnych bitew, tylko ostatnią światową wojnę, a do 15 lipca można się do nich zbliżyć w sali domu aukcyjnego Libra. Bez biletu wstępu i o krok od świątyni handlu, Złotych Tarasów. 


Andrzej Wróblewski uważany jest za najwyżej cenionego polskiego artystę zagranicą - dlaczego więc o rekordowych transakcjach tak rzadko słyszymy nad Wisłą? Odchodząc w wieku niespełna 30 lat, Wróblewski pozostawił po sobie dorobek bardzo różnorodny, ale i mocno ograniczony ilościowo, dlatego najcenniejsze olejne obrazy tworzą głównie kolekcje muzealne bądź wystawiane są przez galerie, również w zachodnich krajach. 

- Andrzej Wróblewski jest jedynym polskim artystą o dorobku tak cenionym i poszukiwanym obecnie zagranicą. Poza wystawami muzealnymi jego prace prezentowane były m.in. przez londyńską Zwirner Gallery, a więc jedną z najbardziej prestiżowych instytucji na galeryjnej mapie świata. Czym to zaowocowało na rynku? Przede wszystkim ustaleniem cen na poziomie zagranicznym - kiedy zachodni kolekcjonerzy nabywają obrazy Wróblewskiego w cenach kilku milionów funtów, wartość polskich kolekcji również musi się zwiększy - komentuje Iwona Wojnarowicz ze stołecznej Libry, w której odbywa się właśnie kolekcjonerski pokaz szkiców, rysunków i obrazów malarza.

Pokaz prac w Warszawie (aut. Libra Dom Aukcyjny)


Co Wróblewski malował, że tak się podoba?

Trudno jednoznacznie stwierdzić, że mowa o podobaniu się w najprostszym rozumieniu tego słowa, dlatego że rozpoznawalne na świecie serie obrazów przede wszystkim poruszają odbiorców, stykając ich ze śmiercią. Namalowane jeszcze w latach 40. „Rozstrzelania” są jednymi z najbardziej autentycznych obrazów wojny w polskiej sztuce, mimo że malarz nie użył kropli farby czerwonej, dlatego że jako kolor odchodzenia wybrał zimny błękit. Malowane przez niego grupy popchane kolbami pod ścianę z każdym trafieniem tracą człowiecze kształty - sylwetki deformują się, kończyny i tułów wykręcają, jakby były niebieskimi klockami. Żywi bledną na tych obrazach do koloru asfaltu, umarli mają kolor spotykany w przyrodzie znacznie rzadziej. "Rozstrzelania” należą do najcenniejszych XX-wiecznych dzieł w polskiej sztuce, dlatego wystawiane w Librze szkice do tych kompozycji wyceniane są w milionach złotych, nawet jeśli artysta wykonywał je na papierze pakowym.


Czy w każdym z pokazywanych w Warszawie dzieł, kryje się tak naprawdę śmierć?

Być może niekoniecznie, dlatego że w ramach pokazu oglądać można też martwą naturę pełną kwiatów czy widok miasta ocierający się o czystą abstrakcję - podwieszone nie na ścianie, tylko u sufitu, dlatego że Wróblewski bardzo często wykonywał obrazy dwustronne, zagospodarowując obie strony płótna. Obchodząc jednak dookoła podtrzymywane na linkach ramy, warto spojrzeć na mniejszy gwasz na ścianie, „Kobietę-nagrobek”, wylicytowaną niedawno w tej samej sali do 480 tys. zł. Gwasz jest farbą podobną do akwareli, przy czym bardziej kryjącą, a tym razem wykonany został nim obraz datowany na rok poprzedzający śmierć Wróblewskiego w Tatrach. Przedstawia zarys twarzy, w który wkomponowana jest mogiła, a przez środek między policzkami przebiega linia prawosławnego krzyża. Znad jego ramienia patrzy z obrazu oko, przez jednych czytane jako łagodny wzrok cerkiewnej ikony, przez innych jako spojrzenie prorocze, przewidujące koniec. 


Pokaz kolekcjonerski prac Andrzeja Wróblewskiego potrwa do 15 lipca w siedzibie domu aukcyjnego Libra przy ul. Złotej 48/54.


Źródło: LM, materiały prasowe 


Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»