Miasto wielkich wydarzeń

Miasto wielkich wydarzeńKatowice w ramach hasła "Miasto wielkich wydarzeń" będą się reklamowały na terenie całej Polski. Co miesiąc pojawią się billboardy promujące jakąś imprezę. Czy rzeczywiście zasługują na miano wielkich i czy ściągną do miasta tłumy zainteresowanych?

Kampania będzie kosztowała 1 mln 125 tys. zł. Połowę tej kwoty daje Unia Europejska. Plakaty pojawią się w przyszłym roku w największych miastach w Polsce. W październiku magistrat ogłosi przetarg na wybór agencji reklamowej, która przygotuje koncepcję graficzną kampanii. Zgodnie z wymogami konkursu promować można tylko wydarzenia miejskie związane z kulturą.



- Z wielkich wydarzeń wypadł w tym projekcie sport oraz koncerty gwiazd muzycznych organizowane na Stadionie Śląskim. Nawet gdyby w przyszłym roku miał zagrać zespół z podobnej półki jak ostatnio U2, to do promocji się nie kwalifikuje, ponieważ stadion nie należy do Katowic - wyjaśnia Małgorzata Domagalska z biura funduszy europejskich.

Czym zatem urzędnicy zamierzają się pochwalić?

Wśród wydarzeń, które już pewnej marki się dorobiły, jak Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" czy festiwal Rawa Blues, znalazły się imprezy dużo mniej rozpoznawalne, jak Międzynarodowy Festiwal Młodych Laureatów Konkursów Muzycznych. Nie ma na liście konkursu dyrygentów im. Fitelberga, który wcześniej w ramach projektu "Katowice miasto wielkich wydarzeń" był mocno reklamowany. Powód jest prozaiczny - budynek Filharmonii Śląskiej będzie w przyszłym roku gruntownie remontowany.

- Mamy ciekawe imprezy, które wymagają nagłośnienia. Są interesujące, ale ludzie po prostu nie wiedzą, że się odbywają - mówi Arkadiusz Godlewski, wiceprezydent Katowic. - Spośród innych miast wyróżnia nas to, że nie będziemy reklamować jednego wydarzenia, ale dajemy je w 12-miesięcznym pakiecie. Mieszkańcy innych regionów będą się mogli przekonać, że co miesiąc w Katowicach dzieje się coś interesującego - dodaje Godlewski.

Ale niektórzy specjaliści od promocji uważają, że wybór wydarzeń może budzić wątpliwości. - Szkoda, że konkurs nie dotyczył również sportu, bo wtedy może rzeczywiście udałoby się skompletować listę imprez, które można określić mianem "wielkie" - mówią.

Jednak zdaniem Rafała Czechowskiego, szefa PR-owskiej firmy Imago, tak przygotowana kampania może odnieść pewien skutek: - Jeśli przez rok, w każdym miesiącu, będzie prezentowane jakieś nowe wydarzenie, to być może uda się złamać pewien stereotyp dotyczący Katowic. Że to nie tylko miasto z ciężkim przemysłem, ale dzieją się w nim również ciekawe rzeczy związane z kulturą. Taka zmiana wizerunku jest dla miasta bardzo potrzebna.

Również Kazimierz Kutz, poseł i reżyser, podkreśla, że obrany przez władze Katowic kierunek może przynieść pozytywny efekt. Choć nie ukrywa swoich wątpliwości dotyczących wydarzeń określonych jako wielkie: - W tak ułożonym harmonogramie brakuje mi naszych dwóch wielkich orkiestr. Poza tym nazwy niektórych zaproponowanych wydarzeń niewiele mi mówią. Ale żeby nikt nie powiedział, że znowu się czepiam! Może wreszcie w tym mieście kultura wróci do łask. Dobrze, że promowane będą imprezy teatralne, ale niech miasto nie zapomni, że w Katowicach wciąż nie buduje się teatru z prawdziwego zdarzenia.

Tomasz Nawrocki, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, ma z kolei zastrzeżenia do samego hasła promującego Katowice. - Jeśli w mieście dzieją się wielkie rzeczy, to nie trzeba o tym pisać ani nikogo przekonywać. One po prostu dzieją się, a ludzie przyjeżdżają. W Katowicach nie dzieje się, niestety, aż tak dużo, żeby obdarować każdy miesiąc roku. Na pewno nie postawiłbym znaku równości między Interpretacjami i Katowickim Karnawałem Komedii, który oczywiście jest bardzo potrzebnym wydarzeniem. Tłumów gości raczej się nie spodziewam, ale Katowice mogą zyskać lepszy wizerunek. To dobrze, bo na tle innych miast Polski postrzegani jesteśmy jak pustynia kulturalna - uważa.


Źródło: www.miasta.gazeta.pl/katowice
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»