Siedem stolic i te same błędy

Siedem stolic i te same błędyPo Europie wędruje wystawa. Na zdjęciach z różnych miast podobne obrazki: morze parkujących samochodów, pudełkowate centra handlowe. Po upadku komunizmu urbanistom coś nie wyszło. Ich następcy myślą, jak to zmienić.

Duże plansze z fotografiami stanęły w żoliborskim parku Żeromskiego. Przyjechały z Bratysławy, 28 sierpnia jadą do Berlina. Oglądamy migawki z obu tych miast, a także z Pragi, Lublany, Budapesztu, Wiednia i Warszawy. - Te zdjęcia mają prowokować oglądających do refleksji, co się zmieniło w naszych stolicach przez ostatnie dwie dekady - mówi Igor Kovacevic z Czech, koordynator projektu. - Widać, że dobrze nam wychodzi powielanie błędów, które Zachód popełniał przez 70 lat. Nam wystarczyło 20.

Skąd my to znamy

Warszawa wypada wyjątkowo szaro. Jest PRL-owskie osiedle Za Żelazną Bramą przemieszane z nowymi wieżowcami. Twórcy wystawy komentują to jako "rywalizujące sąsiedztwo". Okropne wrażenie sprawia wypełniony po brzegi parking koło bazarowych hangarów przy Stadionie Dziesięciolecia. Ale dwa kroki dalej podobne zdjęcie: dziesiątki aut przed hipermarketem Auchan. To już Budapeszt. Centrum handlowe w Pradze sąsiaduje z cmentarzem. Komentarz autorów wystawy: "Wszyscy korzystamy z outletowych pudełek, ale kto chce je mieć koło siebie?".

W stolicy Słowenii ogródki działkowe z komórkami z dykty niemal w środku miasta. Na przedmieściach Wiednia okazały dom za wysokim parkanem ("Chronimy naszą prywatność za murami willi i ogrodów"). Brakuje tylko nowych, ciasnych, strzeżonych blokowisk z Warszawy, gdzie sąsiedzi zaglądają sobie do okien. Berlin podzielony murem jeszcze 20 lat temu, mierzy się z zagospodarowaniem hektarów wolnego miejsca i klockowatymi domami z wielkiej płyty. Na jednym ze zdjęć widać taki blok z ogromną reklamą bulwarówki zasłaniającą okna. Skąd my to znamy?

- Kluczowe jest to, jak miasta podeszły do nowego sposobu inwestowania, gdy pojawili się w nich deweloperzy. I czy było to dla nich niespodzianką. Okazuje się, że, niestety, tak, i to przykrą - zauważa prof. Sławomir Gzell z Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Dodaje, że porównanie problemów miast z dawnego bloku komunistycznego z zachodnimi wcale nie jest nie na miejscu. W Wiedniu urbaniści też popełniają błędy. Jego mieszkańcy nie przepadają za dzielnicą biurowców UNO-City, która pustoszeje, gdy wszyscy wyjdą z pracy.

Twórzmy nowe centra

Wędrującej wystawie towarzyszą warsztaty, w których uczestniczą studenci ze wszystkich siedmiu miast. Zastanawiają się, co zmienić w ich planowaniu. Prof. Gzell jest opiekunem polskiej grupy. Idea studentów Politechniki Warszawskiej brzmi: w poszczególnych dzielnicach, a nawet osiedlach, stwórzmy centra aktywności, niekoniecznie związane z handlem. Żeby tłumy z Tarchomina nie musiały pielgrzymować po wszystko do Śródmieścia. Prof. Gzell uważa, że takie centra planowane dawniej, z reguły w pobliżu stacji metra, nie doczekały się budowy, bo wyparły je inne. Np. inwestycje na tzw. serku bielańskim (rejon skrzyżowania ul. Żeromskiego z Marymoncką) wyprzedziło Centrum Handlowe "Arkadia", zabudowę okolic Dworca Południowego u zbiegu Puławskiej, al. Niepodległości i al. Wilanowskiej - Galeria Mokotów.

- Istotą przemian ostatnich 20 lat jest pytanie mieszkańców o zdanie. Chcemy, żeby czuli się odpowiedzialni za to, co się dzieje w ich otoczeniu - mówi Tomasz Duda ze stowarzyszenia Miastosfera współpracującego przy wystawie "Urbanistyka - 20 lat później". Już teraz zaprasza wszystkich 1 września na Żoliborz na dyskusję po jej zakończeniu.

Źródło: www.miasta.gazeta.pl/warszawa
Zaloguj się jako Użytkownik aby móc dodawać komentarze.
«
»
«
»